Moje Pieniny

Moje Pieniny

poniedziałek, 21 marca 2016

Zapraszam na śniadanie...

Jest to śniadanie świąteczne właściwie. Na tydzień przed. Ja niestety nie dostąpię tej przyjemności. Dlatego uczyniam teraz. Szczególnie w sytuacji, kiedy przed powszechną spowiedzią docieram do swoich grzechów. Zatem są śledziki, sałatka, słodka drożdżówka, chlebek indyjski z szynką, sos tatarski,pomidorki, jajka, kawałek łososia, nieco wyrzutów sumienia, figa z poczuciem winy, bezsiła w cieście francuskim, zawijany kompleks, rana cięta  w majonezie, nalewka z wytrawionego uczucia, makowiec z rodzynkami chwil, przeszłość duszona w wywarze z pamięci, sławni ludzie w rozmowie o niczym, idiotyzmy poszatkowane sensem, parę ostrych ziaren słów, kilka wysmażonych aforyzmów i życzeń na ten szczególny czas obecności śmierci. Zwycięstwo. Życie ponad wszystko. Na talerzu, na rękach, na narzędziach. Na duszy. W znaczeniu, semantyce, smaku. Każdorazowo wyjałowione osobą. Na nowo, nowocześnie, utkane rzeczami, sytuacją, numizmatyką twierdzeń. Chwilą obecności. Tylko chwilą. Bo tak właśnie jesteśmy.
To mój ostatni wpis. Nie mam już myśli, obecności, sensu na to miejsce.Czas odejść.
Życzę wszystkiego wspaniałego, nawet jeśli boli, uwiera, obezwładnia, umiera na krzyżu. Osobiście przybijamy gwoździe każdym dniem. Wszystkiego dobrego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz