Odwoływałem się już wielokrotnie do tego wątku. Przekonywałem bardziej siebie niż innych, swoje podwórko bardziej niż świat. Tymczasem przyznanie się do swojej własnej nieprzymuszonej głupoty jest ukłonem w stronę właśnie centrum świata, w samo sedno ludzi. Nie obroni tego żadna teoria budowy siły mięśnia serdecznego. Rozum rozrasta się inaczej, niż porywem i odpowiedzią na poryw. Rozum to nie czysta kalkulacja, to nie baza algorytmów i rozwiązań, to także nie jest twardy dysk. To metabolizm tłuszczów wiedzy, węglowodanów akceptacji, białek twórczości, witamin rozumienia i wreszcie detoksykacja trucizn. Kiedy rozum pracuje w sprawnym mechanizmie eutyreozy, serce rozpoznaje kolory świata, umie nadać im znaczenie, zasymilować w procesie fotosyntezy współżycia.
Kiedy mądrością nazywamy korzystanie z wiedzy, śmiertelnie obraża się w nas cholesterol myśli, przestaje płynąć się w naczyniach słów i zatyka najsłabsze ogniwa znaczeń.
Tycie w rozum to odkładanie ciepła, miłości, dobrych znaczeń, to odkładanie obecności, gromadzenie ludzkich dóbr w nieludzkich warunkach rzeczy. Tycie w rozum to otulanie szalikiem miłości, chuchanie na zbyt gorącą podaż emocji, to monitoring błądzeń, niechceń, leniwych ucieczek w szuwary nieistnienia.
Przyznaję się z ręką na rozumku do niefortunnych, nieodpowiednich ćwiczeń w siłowni umysłowej, mięśniowej, sercowej. Wykazuję obecnie wszelaką niewydolność metabolizmu wartości. Ale tak po ludzku i z całego przekonania brakuje mi dotyku po duszy.
Państwo przestało już być
lekturą obowiązkową - mówią.
Możesz ale nie musisz
wkuwać bankructwa wieków.
Nie obchodzi nas
pokrętna natura.
Beztalencie władzy.
Betonowe słowniki stolic.
Co miał na myśli autor
żałobnego wiersza...
..
jesteśmy umówieni na spotkanie...
Zaczytujemy się w tym
w czym chcemy
i rozjeżdżamy się na wszystkie strony :
wschód wyjeżdża na zachód
południe na północ.
Nasze samotne
biograficzne ciała
przytulają się do siebie
skórą odniesień