Moje Pieniny

Moje Pieniny

niedziela, 29 maja 2016

Jakżesz mi dobrze...

Naprawdę fenomenalnie.... właśnie zajadam truskawki, popijam schłodzoną lemoniadą, pali się kadzidła kościelne pt drzewo sandałowe, szczypie w oczy, dymu jak we mgle... czytam Jandę, pękam ze śmiechu, wtóruje mi Ania Maria Jopek i pomruki dalekiej burzy... odwiedziłem dzisiaj internetowo Chatkę Górzystów....czas się tam wybrać. Mam straszliwie parcie na zwiedzanie. Właśnie pomyślałem, że ciało to mój najsłabszy punkt, coś w tym jest....moja słabość... jakkolwiek to brzmi. Mam szaloną gonitwę uczuć. I myśli. Nadaktywność mózgową. Mózg to rzeczywiście fenomenalny narząd. Szkoda, że nie wszyscy posiadają. Właśnie ścina się galaretka poziomkowa na moim idealnym cieście z truskawkami, które zanurzone w kremie z mascarpone śmietany i pulpie z alphonso mango dociera się z kruchym orkiszowym spodem w symfonii niespiesznej słodkości... nie wytrzymam... utyję znowu... I taki utyty bez rozmyślań paliatywnych ani urazowych idę spać, prosząc byście mnie upominali o intelektualne refleksje...



czwartek, 19 maja 2016

Czy lekarz może pomóc choremu umrzeć?

Pod takim tytułem dzisiaj odbyło się IX Sympozjum  Dylematy etyczne w praktyce lekarskiej.
Konferencja na najwyższym poziomie merytorycznym, z prelegentami z Holandii, Niemiec,  Stanów. Szwajcarii. Ministrem Zdrowia.
  Powiedzmy sobie szczerze, trzeba się mocno trzymać swojego fotela. Tematy szalenie poruszające, nawet nie eutanazja, ale np wspomagane samobójstwo, opieka paliatywna nad chorymi rokującymi...
trzy ważne tematy dla mnie: świadomość odchodzenia, uporczywa terapia i zaprzestanie leczenia.
Wszystkiego więcej jutro. Dzisiaj mózg mi paruje.




P. S. Wreszcie jest książka Jandy. Mniam

środa, 18 maja 2016

Trzech Ty

Nagle trzej aniołowie ukazali się ludziom
tuz obok piekarni na ulicy św. Wawrzyńca;
znowu ankieta socjologiczna,
westchnął pewien znudzony mężczyzna.
Nie, tłumaczył cierpliwie pierwszy anioł,
chcemy się tylko dowiedzieć,
czym stało się teraz wasze życie,
jaki smak mają dni i dlaczego noce
naznacza niepokój i lęk.

O, tak, lęk, odezwała się piękna kobieta
o sennym spojrzeniu; ale ja wiem, dlaczego.
Dzieła ludzkiego umysłu są wątłe dzisiaj
i zdają się potrzebować pomocy, wsparcia,
którego nie mają. Proszę, niech pan spojrzy
- powiedziała "pan" do anioła! -
na przykład na Wittgensteina. Nasi mędrcy,
nasi przewodnicy są smutni i obłąkani
i wiedzą może nawet mniej niż my,
zwyczajni ludzie ( lecz ona nie była
zwyczajna).

         A także, mówił chłopczyk
uczący się gry na skrzypcach, wieczory
są tylko pustym futerałem,
pudełkiem pozbawionym tajemnic,
nad ranem zaś kosmos wydaje się zupełnie
obcy i suchy, jak ekran telewizora.
A poza tym niewielu jest takich,
którzy kochaliby dla samej miłości.
Przemawiali też inni i skargi mnożyły się,
składając się na potężniejszą sonatę gniewu.

Jeżeli chcecie panowie znać prawdę
- krzyknął wysoki student, który
niedawno stracił matkę - to mamy dość tego,
śmierci i okrucieństwa, chorób, prześladowań
i długich okresów nudy nieruchomej
jak oko węża. Za mało mamy ziemi,
za dużo ognia. Nie wiemy, kim jesteśmy.
Błądzimy w lesie i czarne gwiazdy
chodzą nad nami leniwie tak,
jakby miało zabraknąć nieba.

A jednak, powiedział nieśmiało drugi anioł,
wciąż jest trochę radości i nawet piękno
znajduje się tuż obok, pod korą
każdej godziny, w cichym sercu skupienia,
i w każdym z was kryje się człowiek
uniwersalny, silny, niezwyciężony.
W kwiatach dzikiej róży błąka się zapach
dzieciństwa wypuszczony na nieśmiertelny spacer.
Pamięć żyje w morzu, w cwałowaniu krwi,
w ciemnych, spalonych kamieniach, w wierszach
i w każdej nieodbytej rozmowie.
Świat jest taki sam, jaki był zawsze,
pełen cieni i warstw oczekiwania.

Mówiłby może dłużej, lecz tłum rósł
coraz bardziej, rozlegały się
pomruki cichej wściekłości,
aż wreszcie wysłannicy wzbili się lekko
w powietrze, skąd oddalając się
łagodnie powtarzali : pokój wam
żywym, umarłym, niedorodzonym.
Tylko trzeci anioł nie wyrzekł słowa,
 milcząco wpatrywał się we mnie Twoimi oczami...

piątek, 13 maja 2016

Last time....

Jeżeli pozwolono nam wybierać,
zastanawialiśmy się chyba krótko.

Proponowane ciała były niewygodne
i niszczyły się brzydko.

Niepokoiły nas
sposoby zaspokajania głodu,
odstraszało
bezwolne dziedziczenie cech
i tyrania gruczołów.

Godziliśmy się na śmierć,
ale nie w każdej postaci.

Pociągała nas miłość,
absolutnie, ale miłość
zgodna z rozkładem jazdy.

Każdy chciał mieć ojczyznę bez sąsiadów
i przeżyć życie
w przerwie między wojnami.

Tymczasem spora ilość
zaświeconych gwiazd
zgasła już i wystygła.
Najwyższa pora na decyzję.

Przy wielu zastrzeżeniach
zjawili się wreszcie kandydaci
na odkrywców, uzdrowicieli,
filozofów bez rozgłosu,
ogrodników pamięci,
hodowców przyszłości bez gmo
- z deficytów życia nawet te żywoty
sprawdzić by się mogły.

Pobyt poza wiecznością,
bądź co bądź jednostajną
mógłby się już więcej nie powtórzyć.

Dopadła nas wątpliwość...
czy wiedząc wszystko z góry
wiemy naprawdę prawdę i wszystko....

Spójrz na Ziemię.
Żyli już na niej jacyś ryzykanci.
Wygrzebywali z nor włochate
nadzieje i idee sensu.

Wkrótce zresztą zaczęło i ich i nas ubywać.
Najcierpliwsi gdzieś się zapodziali.
Poszli na pierwszy ogień.
Rozpalają go właśnie
na stromym brzegu rzeczywistości.

Niektórzy idą dalej.
W dokładnie tym samym kierunku
jakby coś ważnego niosąc
pozyskanym bezciałem....



" Są dwa dni, którymi nie należy się przejmować. To wczoraj i jutro. " M. Czubaszek

Cóż powiedzieć.....



     .... życie jest za piękne, aby żyć normalnie.....

wtorek, 3 maja 2016

Z podróży do krainy nieobecności....

Dziennik podróży uległ nienapisaniu.
Nie użyta została biała broń opisu.
Nie przekroczyłem krajobrazu
okolicznikiem miejsca.
Ani jeden wykrzyknik nie wdarł się na papier
gdy stałem nad brzegami gór.

Nie opisałem poławiaczy ciszy
spadających na dno
przemijania.

Nie opisałem miasta
które przy tym trwało.

Piękno
nie miało czasu na długie pozowanie
i schodziło mi z oczu
gdy już sięgałem po papier.

Uniknąwszy śmieszności
nie mogę oprzeć się milczeniu.