Moje Pieniny

Moje Pieniny

czwartek, 14 kwietnia 2016

Relacja ze szpitala

Ciągneliśmy zapałki, kto ma pójść do niego.
Wypadło na mnie. Wstałem od stolika.
Zbliżała się już pora odwiedzin w szpitalu.

Nie odpowiedział nic na powitanie.
Chciałem go wziąć za rękę - cofnął ją
jak głodny pies, co nie da kości.

WYGLĄDAŁ, JAKBY SIĘ WSTYDZIŁ UMIERAĆ.
Nie wiem o czym się mówi takiemu, jak on.
Mijaliśmy się wzrokiem jak w fotomontażu.

Nie prosił ani zostań, ani odejdź.
Nie pytał o nikogo z naszego stolika.
Ani o ciebie, Bolku, ani o ciebie, Lolku,
Ani o ciebie, Tolku.

Rozbolała mnie głowa. Kto komu umiera?
Chwałiłem medycynę i trzy fiołki w szklance.
Opowiadałem o słońcu i gasłem.

Jak dobrze, że są schody, którymi się zbiega.
Jak dobrze, że jest brama, którą się otwiera.
Jak dobrze, że czekacie na mnie przy stoliku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz