Moje Pieniny

Moje Pieniny

czwartek, 31 grudnia 2015

Epilog

Wynarzekałem się na ten rok rekordowo. Nie był łatwy. Ale pod wieloma względami łaskawy i hojny, trzeba sobie powiedzieć wprost. Zrozumiałem siebie, swoje pokręcenie, braki, zupełną niedoskonałość. Przyjąłem do serca niebywałą osobę, mojego Anioła, mentora. Dzięki Niej idę naprzód, z podniesioną głową. Mimo, że słońce nadal mnie razi po prostu. Zrozumiałem, że nie miejsce dla mnie na żadnych wyższych pólkach, mnie lepiej wśród prostych ludzi, gdzie siłą swoich rąk i wolą serca mogę coś zrobić, małego, skromnego, banalnego. Ale znać swoje miejsce to najwyższa pokora, potrzebna do zmiany, jak i do mądrości wszelakiej,a mnie akurat tego brakuje.
Wreszcie przyznać trzeba, że każde tycie w rozum nie wolne jest od zatorów mentalności.

   WSZYSTKIEGO WSPANIAŁEGO w Nowym Rokusiu, mimo nadciągających koszmarów od strony rządzących.

1 komentarz: