Moje Pieniny

Moje Pieniny

piątek, 3 lipca 2015

Referendum

Takie właśnie urządziło sobie we mnie moje ego dzisiaj. Zapytowywało uprzejmie ciało, ducha, psyche o naczelne wartości dnia. Czy ciało ze swym zmęczeniem ma prawo zawładnąć resztą, czy upadłe psyche może wpływać bezpardonowo na resztę podmiotów i w końcu czy starcza dusza może jeszcze zawładnąć młodszą spółką.... zasiadło zatem komisyjnie na Plantach, po 12 godzinach pracy i wytężonej uwagi, rozsiadło się prowokacyjnie w zielenistości i piękności miejsca, zaopatrzyło się w wyostrzony wzrok i zbierało punkty na liście spostrzegawczości. Zmieniliśmy się kosmicznie, pełno teraz uśmiechniętych ludzi, "wyluzowanych", pełnych ikry, pięknych, roześmianych, globalnych, nawet ciężko ocenić kto stąd a kto stamtąd ( i wcale nie chodzi o zaświaty a sąsiadów wszelkiej maści ). Co prawda nadal pani sprzedawczyni w dużym sklepie spożywczym w obrębie starego miasta i tzw ścisłego centrum nie umie ni w ząb odpowiedzieć po angielsku hiszpańskojęzycznym turystom, ale Bóg mi świadkiem - dzisiaj na własne jarzeniówki słyszałem, jak Pani technik w pracowni rtg obsługując angielskiego turystę doskonale wytłumaczyła Mu jak ma się położyć do fotki ( zważywszy, że Pani dobrze po 50 tce i jakoś tak chyba nie za wielu pacjentów ma w tym slangu, to naprawdę wielki szacun.). Swoją drogą niesamowite wrażenie, jak cały wielki autokar zaparkował przed wejściem do szpitala i wysypała się cała grupa Anglików zmierzająca za poszkodowanym. Istny nalot aliantów....
  Wracając.... Moje ciało oceniało wygląd ( nazbierało całkiem niezłe punkty obserwacji ), było bardzo często na TAK, moja psyche pogubiła się w ilości języków i manier, zaś dusza ciągle nadąsana torpedowała wszelkie wolne pytania. Referendum rozstrzygnięte....

  " Duszę się miewa.
    Nikt nie ma jej bez przerwy
    i na zawsze.

   Dzień za dniem,
   rok za rokiem
   może bez niej minąć.

  Czasem tylko w zachwytach
  i lękach dzieciństwa
  zagnieżdża się na dłużej.
  Czasem tylko w zdziwieniu,
  że jesteśmy starzy.

  Rzadko nam asystuje
  podczas zajęć żmudnych,
  jak przesuwanie mebli,
  dźwiganie walizek
  czy przemierzanie drogi w ciasnych butach.

  Przy wypełnianiu ankiet
  i siekaniu mięsa
  z reguły ma wychodne.

  Na tysiąc naszych rozmów
  uczestniczy w jednej,
  a i to niekoniecznie,
  bo woli milczenie.

  Kiedy ciało zaczyna nas boleć i boleć,
  cichaczem schodzi z dyżuru.

  Jest wybredna :
  niechętnie widzi nas w tłumie,
  mierzi ją nasza walka o byle przewagę
  i terkot interesów.

  Radość i smutek
  to nie są dla niej dwa różne uczucia
  Tylko w ich połączeniu
  jest przy nas obecna.

  Możemy na nią liczyć,
  kiedy niczego nie jesteśmy pewni,
  a wszystkiego ciekawi.

  Z przedmiotów materialnych
  lubi zegary z wahadłem
  i lustra, które pracują gorliwie,
  nawet gdy nikt nie patrzy.

  Nie mówi skąd przybywa
  i kiedy znowu nam zniknie,
  ale wyraźnie czeka na takie pytania.

  Wygląda na to,
  że tak jak ona nam,
  również i my
  jesteśmy na coś jej potrzebni. "

                                       " Trochę o duszy " Wisława Szymborska.



 P. S. Moja ostatnia podróż dreamlinerem, kocham samoloty, a to platoniczna miłość. ( Korzystam z tego, że wreszcie mogę swobodnie przerzucać zdjęcia z aparatu prosto na stronę :-) ja głąb komputerowy )











12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. ...wielu jeszcze takich wspanialych podróży 7E7 życzę;))) ps. A gdzie się podziali piloci z wiszącego w powietrzu samolotu na ostatnim zdjęciu? Czyżby automatyczny pilot?;) pozdrawiam wreszcie z kraju;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  6. Dzięki atko;))) wlasnie spogladajac ponownie na to zdjecie sobie to uswiadomilem;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki atko;))) wlasnie spogladajac ponownie na to zdjecie sobie to uswiadomilem;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki atko;))) wlasnie spogladajac ponownie na to zdjecie sobie to uswiadomilem;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Gwoli informacji... to dreamliner podczas lotów szkoleniowych, na pokładzie oprócz pełnej załogi dwie osoby, nie lataliśmy nigdzie poza Europą, kokpit bez pilotów na płycie lotniska Chopina. Polecam każdemu taką przygodę, szczególnie touch and go, kiedy samolot dotyka pasa i wznosi się z powrotem w powietrze, fenomenalne. Nigdy w rejsowym się nie spotkałem z tym ( co znaczy że nie było zagrożenia ). Chicago owszem ale nie na tym zdjęciu ;-)

    OdpowiedzUsuń