Gdybym miał się jakkolwiek usprawiedliwić za ciszę... a nawet za ignorancję, obojętność...musiałbym chyba zdefiniować ciszę, jak środek terapeutyczny...przeczyszczający rzeczywistość.
Nie da się. Nie mam takiej ingrediencji terapeutycznej.
Cisza jest ciszą. Ignorancja jest ignorancją. Strach jest strachem.
Czym jest szczęście? Nawet w nieszczęściu?
Jest obecnością, bez słów, kiedy gryzą, gdy bolą. Koją tylko dłonie. I tylko te otwarte.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWłaśnie bezpańskości.... dobre określenie...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń