Moje Pieniny

Moje Pieniny

środa, 7 września 2016

Dojrzewajmy jak ser

Pewne uświadomienia przychodzą tak samo powoli jak upragniona przesyłka zza ulicy. Inni by już dawno sami ją przynieśli  a jednak ja czekam, jak stary ogrodnik na śmierć. Powoli, dostojnie, mimo to z nieukrywanym strachem. A może lękiem. To przecież nie to samo. Tak samo jak kolor i barwa. Jak myśli a świadomość myśli.
  Uświadomić w sobie lęk... zatem dać wiarę jego istnieniu, powołać go jakoby do żywych. Ustawić jak równego sobie w istnieniu. Pomimo braku materii. Wyciągnąć spod podszewki rzeczywistości. Uszyć na miarę wyobraźni. I obrastać nim jak bluszczem. Świadomość lęku to pierwszy jego wróg. Bo każe nam zaglądać do jego powodu, do macierzy. A tutaj zaledwie ziarenko, mała zygota powodów. Tak mała, że cieszy. Wszystko co małe, to podobno cieszy ( co za głupie gadanie ). Ale dobrze, jesteśmy w sytuacji, gdy ktoś zapomniał, że głupota często chętnie zapładnia pustkę. Potem to już kaskada rozmnożeń.
  Błagam o prezerwatywę wzruszenia, zamyślności, refleksji tzw szeroko pojętej. Rośnijmy w rozum, ale ten odczuwający, a nie kalkulatory chwil.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz