Uświadomić w sobie lęk... zatem dać wiarę jego istnieniu, powołać go jakoby do żywych. Ustawić jak równego sobie w istnieniu. Pomimo braku materii. Wyciągnąć spod podszewki rzeczywistości. Uszyć na miarę wyobraźni. I obrastać nim jak bluszczem. Świadomość lęku to pierwszy jego wróg. Bo każe nam zaglądać do jego powodu, do macierzy. A tutaj zaledwie ziarenko, mała zygota powodów. Tak mała, że cieszy. Wszystko co małe, to podobno cieszy ( co za głupie gadanie ). Ale dobrze, jesteśmy w sytuacji, gdy ktoś zapomniał, że głupota często chętnie zapładnia pustkę. Potem to już kaskada rozmnożeń.
Błagam o prezerwatywę wzruszenia, zamyślności, refleksji tzw szeroko pojętej. Rośnijmy w rozum, ale ten odczuwający, a nie kalkulatory chwil.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz