Moje Pieniny

Moje Pieniny

piątek, 16 września 2016

Gdzieś za siedmioma....

W wieczór przed kolejnymi urodzinami siedzę w świetle rachitycznego słońca na balkonie w górach i podziwiam widoki wzrokiem, a nie piechotą, moje kolano powiedziało NIE i dzięki temu obrastam tłuszczem i lenistwem. Chociaż to nie jest najgorsze. Dużo bardziej to, iż mija lato, mija kolejny jasny czas, trzeba się przygotować na jakieś trwanie, bieganie po błocie i suplementowanie witaminy D.
  Siedzę w tym fotelu nasłuchując szelestu liści, patrzę na s[padające jabłka i nieświadomie myślę o tych latach za mną. A gdyby tak cofnąć jednak czas....  Wybrałbym inną szkołę. Inne podwórko. Uczyłbym się więcej i zgoła innych rzeczy. Kochałbym inaczej i innych, oddawał duszę i serce w innych okolicznościach i zupełnie nie tym, co uczyniłem kiedyś. Piłbym mniej wódki, ale więcej wina. Jadłbym mniej, ale zdecydowanie smaczniej. Rozmieniałbym się na drobne, ale w lepszej walucie. Uciekałbym do Kogoś, a nie od kogoś. Chorowałbym mądrzej. Więcej pisał, a mniej skreślał. Bałbym się może więcej, ale z sensem. Umiał patrzeć, a nie oceniać tylko. Słuchać, a nie słyszeć. Pozwalać sobie na głupoty, ale z mądrymi ludźmi. Więcej bym podróżował po ludziach, mniej po ich posiadłościach. Więcej bym cenił ciszę, ale mniej jej stwarzał. Wreszcie wychodziłbym częściej z siebie, żeby się spotkać choćby na krawędzi postaci. Mniej się siebie wstydził, ale więcej pracował nad sobą......     To wszystko bym robił, jakoś inaczej, w innym wymiarze, z inną mądrością czasu.... Tyle, że byłbym kimś innym. A skoro to wiem, to jeszcze jest szansa na świadome życie.
Kiedy tak mówimy o samych brakach, warto wziąć dłoń w dłoń i mocno uświadomić sobie, że cholernie ważne, że się jest. obecność to czasem jedyne, co mamy. Bezcenne, bez względu na wiek. I szalenie słodkie. duuużo bardziej, niż ciastko, które właśnie pochłaniam łyżeczką samotności. Wszystkiego najlepszego Świecie!


" Wracamy z frontu urlopu.
Kończy się nielegalny sezon letni.
Szantażuje nas miejscowy klimat i przestępny rok.
Znużony dialekt liści.

Rezygnujemy z gier liczbowych
i wielkodusznych spekulacji.

Zapadamy się
w roztargnionych wydmach zmierzchu
nad brzegiem koncertu. "



1 komentarz: