Moje Pieniny

Moje Pieniny

niedziela, 28 sierpnia 2016

Pożegnanie

Już dawno nie było mi tak smutno. Kończą się wakacje, świerszcze coraz rzewniej graja na skrzydłoskrzypcach, słońce coraz mniej spektakularnie zachodzi za góry wieżowców, ludzie coraz mniej roześmiani, niektórzy zdecydowanie za daleko, a niektórym bezczelna bliskość nie do twarzy. Nie było ogniska, nie było świetlików, zapodziała się gdzieś wędrówka. Tylko jarzeniówki korytarzy i mała inscenizacja lata z upałem za kołnierzykiem i spoconymi dłońmi rzeczywistości. Pocztówki słów przekazywane nieswoimi ustami prawd o czasie, każdorazowo wyjaławiane protokołem dystansu. Za daleko na osłuchanie serca, za blisko na anafilaksję uczuć. Moja dusza wędruje sobie po wyobraźni bezczasu, daleko poza zasięgiem wzroku, nawet w okularach pozostawionych w niepamięci. Przeciwsłonecznych. Jakby to słońce szkodziło...

 Pożegnanie. To film, który polecam do rozmysłu.




Tyle lat razem. Nawet po godzinach życia.
W wąskich ramionach chłopięcego miasta
do którego przyciągnął ich szczupły
wysportowany gotyk głosu.

Zainwestowali w ucho Mozarta
aby usłyszeć rwący potok sensu.
Umierali na takie same pytania.

Tyle lat razem. Już zestarzał się grzech.
Przytył. Chociaż krok w krok za nimi
lubieżny nordic walking.

Lubią wracać ze spaceru pod koniec zdania.
Kiedy się ściemnia. A czterolistna blizna
po szczęśliwym życiu
zasila miejską elektrownię emocji.

1 komentarz: