Moje Pieniny

Moje Pieniny

środa, 18 maja 2016

Trzech Ty

Nagle trzej aniołowie ukazali się ludziom
tuz obok piekarni na ulicy św. Wawrzyńca;
znowu ankieta socjologiczna,
westchnął pewien znudzony mężczyzna.
Nie, tłumaczył cierpliwie pierwszy anioł,
chcemy się tylko dowiedzieć,
czym stało się teraz wasze życie,
jaki smak mają dni i dlaczego noce
naznacza niepokój i lęk.

O, tak, lęk, odezwała się piękna kobieta
o sennym spojrzeniu; ale ja wiem, dlaczego.
Dzieła ludzkiego umysłu są wątłe dzisiaj
i zdają się potrzebować pomocy, wsparcia,
którego nie mają. Proszę, niech pan spojrzy
- powiedziała "pan" do anioła! -
na przykład na Wittgensteina. Nasi mędrcy,
nasi przewodnicy są smutni i obłąkani
i wiedzą może nawet mniej niż my,
zwyczajni ludzie ( lecz ona nie była
zwyczajna).

         A także, mówił chłopczyk
uczący się gry na skrzypcach, wieczory
są tylko pustym futerałem,
pudełkiem pozbawionym tajemnic,
nad ranem zaś kosmos wydaje się zupełnie
obcy i suchy, jak ekran telewizora.
A poza tym niewielu jest takich,
którzy kochaliby dla samej miłości.
Przemawiali też inni i skargi mnożyły się,
składając się na potężniejszą sonatę gniewu.

Jeżeli chcecie panowie znać prawdę
- krzyknął wysoki student, który
niedawno stracił matkę - to mamy dość tego,
śmierci i okrucieństwa, chorób, prześladowań
i długich okresów nudy nieruchomej
jak oko węża. Za mało mamy ziemi,
za dużo ognia. Nie wiemy, kim jesteśmy.
Błądzimy w lesie i czarne gwiazdy
chodzą nad nami leniwie tak,
jakby miało zabraknąć nieba.

A jednak, powiedział nieśmiało drugi anioł,
wciąż jest trochę radości i nawet piękno
znajduje się tuż obok, pod korą
każdej godziny, w cichym sercu skupienia,
i w każdym z was kryje się człowiek
uniwersalny, silny, niezwyciężony.
W kwiatach dzikiej róży błąka się zapach
dzieciństwa wypuszczony na nieśmiertelny spacer.
Pamięć żyje w morzu, w cwałowaniu krwi,
w ciemnych, spalonych kamieniach, w wierszach
i w każdej nieodbytej rozmowie.
Świat jest taki sam, jaki był zawsze,
pełen cieni i warstw oczekiwania.

Mówiłby może dłużej, lecz tłum rósł
coraz bardziej, rozlegały się
pomruki cichej wściekłości,
aż wreszcie wysłannicy wzbili się lekko
w powietrze, skąd oddalając się
łagodnie powtarzali : pokój wam
żywym, umarłym, niedorodzonym.
Tylko trzeci anioł nie wyrzekł słowa,
 milcząco wpatrywał się we mnie Twoimi oczami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz