Moje Pieniny

Moje Pieniny

sobota, 22 sierpnia 2015

Rak duszy.

Istnieje niepamięć duszy. Toczą ją różne bolączki. Zazwyczaj potrafi nieźle boleć. Czasem następuje jej niewydolność, wówczas przerasta samą siebie, nabrzmiewa mięśniami sumienia, rozrasta się poza ciało.... ci wszyscy, którzy wyglądają jak bez niej wloką ją po prostu za sobą po świecie zmęczoną ciągłą kompensacją. Ludzie cierpią, chorobą z powodu " przewrotnej choroby, która polega na tym, że że nie wierzy się, iż jest się chorym. "
Czytam obecnie dwie fascynujące książki, które przestawiają mnie na inny tor pędu. Na tor slow - life i życia mini. U mnie życie mini powinno rozpocząć się od tego, iż rozumnie zacznę gospodarować żywnością. Zauważyłem, iż bardzo dużo wyrzucam. Niemal jak koncern Biedronki. Życie mini to radość skromnego śniadania. Radość z owocu na podwieczorek. To wielka atencja cukierka raz na jakiś czas. To także zatrzymywanie chwil, ich świętowanie. To merdające ogonem szczęście podczas każdej pogody, esencja myśli, esencja słów.
Czytam aktualnie : "Cesaria Evora" Elżbiety Sieradzińskiej, najlepszą recenzją będą słowa Stanisławy Celińskiej :
" W świecie oszalałego pędu za wszystkim - pieniędzmi, sławą, majątkiem, posiadłościami, byciem najlepszym we wszystkim, gdzie ciągle trzeba być młodym, na wysokich obcasach - pojawia się zwykła bosa kobieta o normalnym pozornie głosie, śpiewająca w imieniu nas wszystkich, dzisiaj głęboko ukrytych pod maską sukcesu.
  Tak, bo teraz to trzeba mocno, łokciami do przodu! Jestem silny, jestem wielki, daję sobie radę, a przede wszystkim jestem lepszy od innych. Prawdą jest natomiast, że tak głęboko w sercu jesteśmy wszyscy tacy sami, samotni, zalęknieni, bo nie znamy dnia ani godziny. Ulga jest dla nas ktoś, kto nie krzyczy ze sceny, nie pokazuje, że jest od nas mądrzejszy, zdolniejszy, ma większe szanse na sukces. Ktoś, kto wyciąga do nas zwykłą ludzką rękę i mówi : podziel się ze mną chlebem, jestem taka jak ty; jest tylko jedna różnica, że stoję na scenie, a ty siedzisz tam naprzeciw mnie.
    Tak, to był szok, ta mała kobieta z Wysp Zielonego Przylądka nauczyła nas prostej, bezpretensjonalnej i bezinteresownej miłości. Przekazała ciepło zwykłego człowieka, który się nie wywyższa, a dzięki temu jest kochany. Bierzmy z niej przykład. "

  Druga towarzyszką mojego przewracania się w łóżku jest powieść Erica Emannuela Schmitta : " Ewangelia według Piłata ". Piłat to każdy z nas, człowiek.

    Jednym z moich ulubionych filozofów jest Archemenes, nauczyciel Pitagorasa.
Według Archemenesa świat stworzony jest w wyniku współdziałania dwóch przyczyn. Archemenes rozumie je jako potężne praistoty, które są wieczne i powszechne. To współdziałanie najlepiej byłoby nazwać wiecznym pochłanianiem. Jedna zjada drugą, bez końca. Na tym polega istnienie świata. Pierwsza z nich - to Chtonos. Jest to coś, co bezustannie rodzi, pączkuje, rozrasta się. Cel i środek jej istnienia - to tworzenie z samej siebie. Tworzenie to polega nie tylko na zwielokrotnianiu siebie samej, ale na emanacji bytów, które nie są do niej podobne, a nawet bywają z nią sprzeczne. Dlatego w Chtonosie trwa cały czas wzrastanie, ślepe i bezrefleksyjne, ciemne - mięso armatnie istnienia. Druga istota - Chaos - pochłania Chtonosa, niejako konsumuje, zjada go. Cały czas, perfekcyjnie. Chaos jest niematerialny, jest zasadą, rozpuszcza przestrzenie Chtonosa, jakby je trawił. Bez Chtonosa nie mógłby istnieć i vice versa. Zamienia Chtonosa w nicość, można powiedzieć, że go anihiluje.
 Związek obu istot jest niezwykle intensywny, z niego powstaje Chronos - zasada, którą można by najlepiej porównać do oka cyklonu. W samym środku pochłaniania, anihilacji czy zniszczenia tworzy się byt pozornego spokoju, byt oazowaty, prawie fatamorgiczny, którego cechą jest stałość, regularność, porządek, nawet pewna harmonia, która daje początek istnieniu świata. Chronos wyhamowuje pochłanianie, nadaje mu pewną formę. Z jednej strony cedzi powstawanie, grupuje je w małe wysepki porządkowane przez czas, który jest jego istotą, podstawową zasadą, z drugiej osłabia uderzenie niszczenia. W tym miejscu stwarza się świat i jego podstawowe energie.
 W Chronosie rodzą się wszelcy bogowie. Ich podstawową cechą jest miłość ( philia ). Są świetliście wypełnieni miłością i nią właśnie próbują przezwyciężyć nienawiść ( neikos ) żywiołów, ażeby w końcu osiągnąć jedną, niezniszczalną, eteryczną naturę duchową świata. Właśnie w tym miejscu stwarzają ludzi, rośliny, zwierzęta i obdarzają je nasionem miłości.

  Dzisiaj blisko mi jest Wrocław, za powiekami snów, a także Szczecin. Serdecznie pozdrawiam oba miejsca.



 Jeszcze szczególniej Włochy i Lignano....

2 komentarze: