Odwiedziny umarłych
wypadają zawsze
w niefortunnych godzinach.
Właśnie wychodzimy do kina.
Na dyskotekę. Do supermarketu.
A oni przynoszą fragmenty
murów. Kawałki blachy.
Zwinięte w bólu druty nerwów.
Mówią zakłopotani:
Śmierć to przecież samo życie...
I co z tym zrobić...
Rozbieramy się.
Robimy kawę.
Wyciągamy butelkę bourbona
i patrzymy sobie
prosto w przepaść
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń