Moje Pieniny

Moje Pieniny

niedziela, 26 czerwca 2016

Santa muerte

Nie wiem co się dzieje. Wątpię we wszystko. No prawie we wszystko. Może oprócz Przyjaźni, tej jedynej ostoi, która trzyma mnie na powierzchni. Powierzchni jak płachta rzeczywistości rozpięta między wystające konary dni. Gdzieś między spróchniałym wtorkiem a nad wyraz żywym piątkiem, spruta w jednej pracy, podszyta w drugiej...  Ludzie odchodzą, rzeczy tracą sens, słowa rozpływają się zupełnie...
Uciekłem wczoraj z imprezy służbowej, nikt nie zauważył, nikt nie szukał, nie zadzwonił. Znaczy się tyle, co utworzy swoją wartością. Ja się przekonałem, ile i co znaczę dla innych. Tyle, że to konsekwencja samowartościowania się. Tyle, że to należy do mnie i tylko do mnie. Szczególnie teraz u progu nowego życia... ale o tym ciicho by nie zapeszyć. Zmienia się, wiatr dziejów szaleje.... Tylko czemu we mnie tyle pustki, jałowości, zadaniawości tylko...paradoksalnie nabywam smaków....
Pozdrawiam serdecznie z wnętrza ciszy mimo że w tornadzie zdarzeń




1 komentarz: